5 sierpnia, 2009 – środa.

                Strzałka Mososiku ;-),

Ranek słoneczny. Zgodnie z wczorajszym ustaleniem z tuk-tuk driver’em, stawiam się w recepcji. Jedziemy na dalszą część oglądania Cudu Świata, jakim jest Angkor Wat. Dzień podobny niestety do poprzedniego. „Podobny”, ponieważ również spędzony wśród posążków Buddy. Z zaciekawieniem oglądam oddanie tutejszej ludności ich Bogu i rodzinie królewskiej. Nie jest to zwyczajne Czytaj dalej 5 sierpnia, 2009 – środa.

31 lipca, 2009 – piątek.

Dzień dobry Maksiku :),

                U mnie już rano, jest wcześnie, bo po 7mej. Ty jeszcze śpisz w swoim domku. Przyszedłem na spacer do ogrodu położonego w miejscu, w którym zatrzymałem się na dwa dni. Jestem od wczorajszego  wieczora w Vang Vieng. I to miasteczko, choć bardzo niewielkie, potrafiło zaskoczyć ;-). Czytaj dalej 31 lipca, 2009 – piątek.

27 lipca, 2009 – poniedziałek.

Cześć Syneczku,

Ciekaw jestem, co dziś u Ciebie? Jak spędzasz swoje pierwsze przedszkolne wakacje? Strasznie jestem ciekaw :). U mnie wciąż trwa podróżny trans. Niby na wakacjach, niby powoli, ale wciąż w ruchu. To już niemalże dwa tygodnie, a mnie się wydaje, że widziałem Cię tak niedawno…  Ale jeszcze szybciej chciałbym Cię już wyściskać i potarzać się z Tobą w wodzie :)!

Tymczasem u mnie szybka pobudka i w tuk-tuk’iem na dworzec autobusowy. Stąd  wybór autobusu, lokalnego, ale bez hard-core’u, zamkniętym autobusem :). Cztery godziny ścisku i jestem na wsi. Kolejna wieś położona na północ od Louangphrabang, leniwie osadzona pomiędzy skałami. Właściwie od niechcenia, bungalowy rozsypane ręką Buddy, kręcą się wzdłuż drogi pobudowanej w dolinie. Jeden z nich będzie dziś tym, w którym tu przenocuję. Udało mi się wybrać miejsce nad samym Mekongiem. Zaraz po wyjściu z bungalowu, widzę, jak z tarasu rozpościera się panorama rzeki. Niesamowicie kojące uczucie, wierzę, że i Tobie już niedługo przydarzać się będą takie okazje :). A jeśli już, usiądź w ciszy lub towarzystwie samego siebie, albo kogoś Tobie bardzo bliskiego i „zamrzyj”. Oddaj się temu, co maluje się przed Tobą. Pamiętasz naszą wycieczkę do Disneylandu pod Paryżem? Po odwiedzinach w parku rozrywki pojechaliśmy do miasta. Zatrzymaliśmy się gdzieś na jednej z miliona paryskich uliczek, by zjeść lunch. Zabrałem Cię po nim nad brzeg… Brzeg chodnika. Usiedliśmy ostrożnie przy ruchliwej paryskiej ulicy na wysokim krawężniku. Poprosiłem, byś zamknął swoje piękne oczka i przez dłuższą chwilę posłuchał muzyki granej przez ulicę… Pamiętasz :)?

Tym razem jestem w Laosie. A Ty? Ze mną, spójrz tylko! Na wprost widzisz wzgórze, na którym zamieszkało raptem tylko kilka chat. Zrobione wyłącznie z okolicznych trzcin, bambusów, doskonale komponują się z otoczeniem. Zaraz powyżej wzgórza ukazują Ci się góry. Wysokie po nieba sam szczyt ;-). Zejdź wzrokiem i powódź nim w lewo. Słyszysz…? Jak myślisz, w którą stronę płynie Mekong? Już znasz pierwszą różnicę :). Jest i kolejna, spoglądając w lewo, nie dostrzeżesz zamazanego końca rzeki. Nie widzisz dlaczego :)? Przecież Mekong zakręca, chowając się meandrem za górą! Przenieś teraz wzrok na zachód. Patrząc niemalże „pod górę” ;-), a na pewno pod prąd, czuje się jego siłę, siedząc nawet nad brzegiem. Po tej stronie nie ma ostrego „ataku rzeki zza zakrętu”, bo niby skąd nagle miałaby rozlać się szeroka woda? Lecz to, co spotkasz, będzie zwężającą się ku górze rzeki falbaną, kołysaną przez tańczące nisko nad doliną chmury.

Zawróć wzrokiem jeszcze na chwilę na miejsce, z którego rozpocząłeś tę wycieczkę. Spróbuj spojrzeć niżej, nad sam brzeg Mekongu. Pomimo brązowego koloru wody, widać kolory niebieskie… Cóż to odgradza się tak mocno zielonym brzegiem od ziemistego lustra? To nic innego, jak rząd zacumowanych do nadbrzeża rybackich łódek. Bujają się zadziornie, odpoczywając po całodniowych połowach. Słońce już zaszło niemalże zupełnie. Niebo zaczyna zalewać szczyty gór, czyniąc obraz prawie zupełnie jednolitym. O ile niecałą godzinę temu słychać było tylko pojedyncze dźwięki, o tyle już teraz trwa niesamowity festiwal koncertów. W niemalże w każdym zakamarku czai się zespół cykad. Wow! Niesamowicie prężnie, zwinnie, energicznie i ujmująco :).

Zrobiło się już zupełnie ciemno. Pora wracać pod moskitierę rozłożoną w moim bungalowie.

Śpij dobrze, kocham Cię,

Tata.