5 sierpnia, 2009 – środa.

                Strzałka Mososiku ;-),

Ranek słoneczny. Zgodnie z wczorajszym ustaleniem z tuk-tuk driver’em, stawiam się w recepcji. Jedziemy na dalszą część oglądania Cudu Świata, jakim jest Angkor Wat. Dzień podobny niestety do poprzedniego. „Podobny”, ponieważ również spędzony wśród posążków Buddy. Z zaciekawieniem oglądam oddanie tutejszej ludności ich Bogu i rodzinie królewskiej. Nie jest to zwyczajne – biorąc pod uwagę realia jakie znamy choćby z Europy. Nie chcę tu wchodzić w polemikę wiary, czczenia bóstw, czy religii. Mam na ten temat swoje zdanie, pogłębione skromnymi doświadczeniami z mojej dotychczasowej Azji. Zastanawiam się Maksiku nad tym, w jakim Ty powędrujesz kierunku. Wydaje mi się, że człowiekowi potrzebny jest określony fundament – niezaprzeczalna i niekwestionowana Podstawa, do której zawsze możesz się zwrócić, odnieść. Czy ma to znaczenie, czy owa „Podstawa” będzie? Czy Bogiem, Chrystusem, Jahwe, Buddą czy Drzewem? Zdecydowany wpływ na to ma miejsce urodzenia – ja jesteś katolikiem, podobnie jak i Twoi rodzice. Ale gdybyś urodził się w Indiach? W Laosie? Czy byłbyś „gorszym”? Innym? Tylko dlatego, że wyznawałbyś innego Boga? Czy gorsze są miliony innych ludzi, którzy żyją tu, w Kambodży, dlatego, że wierzą w Buddę, nie w cud Chrystusa? O ilu zasadach mówi Buddyzm? Pięciu? Katolicy mają swoich 10 przykazań, w tym i to: nie będziesz miał Bogów cudzych przede mną…. Skąd takie zamknięcie się na świat? Obawa przed tym, by nie odejść od chrześcijaństwa….? „Koszty utrzymania klienta są o x razy mniejsze, niż koszty pozyskania nowego”…., tia…. Straszne, ale jakże prawdziwe. Czym innym jest instytucja kościoła? Absolutnie perfekcyjnie zorganizowaną instytucją, z jeszcze lepiej wykształconymi „urzędnikami”? Jak oni odnoszą się do swoich wiernych? Jeszcze kilkadziesiąt lat temu odprawiali mszę odwróceni plecami do Kościoła, czyli do wiernych. Odprawiali mszę w języku, który dla zdecydowanej większości nie był zrozumiały – łacina. Wkładam zapewne kij w mrowisko ludzkich wierzeń, wiary i fundamentalnych zdawałoby się wartości, jaką może być właśnie religia. Jednak…, czy nie zrobiłem Ci krzywdy, decydując we wrześniu 2005 roku o Twoim chrzcie w kościele rzymsko-katolickim? Myślę, że nie to jest istotne, jakiej jesteś wiary. Będzie kolejny cud, jeśli będziesz dobrym człowiekiem. Po prostu. Dobrym dla siebie i otaczających Cię osób.

Kocham Cię,

Tata.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.