2 sierpnia, 2009 – niedziela.

                Cześć Maksiku :),

Od rana mamy słoneczną pogodę. Dziś właściwie zaplanowałem tylko pobieżne zwiedzanie miasta, aczkolwiek zawierające wszystkie polecane przez przewodniki świątynie. Wynająwszy tuk-tuk’a za 40 tys. KIPów, objechaliśmy miasto w niespełna 3 godziny. Niby stolica, ale potwornie senna, powolna w swoim tempie. Może widziałem zbyt mało, ale takie odnoszę wrażenie. Do odjazdu autobusu jeszcze sporo czasu. Mogę więc zaszyć w jednej z klimatyzowanych kawiarni, aby popracować przy komputerze. Vientian nie zrobiło na mnie wrażenia miejsca, do którego chciałoby się wracać. Może tylko po to, by zobaczyć najważniejszą świątynię w kraju, do której ciągną niezliczeni wierni.

Pakuję się zatem w autobus z miejscami leżącymi, by zmierzać w kierunku Pakse. Miasteczko zamieszkuje ok. 70 tys. mieszkańców. Przewodnik zachęca do odwiedzenia kilku tutejszych świątyń, ale tym razem rezygnuję. Zachwalane są również okolice „4000 wysp”. Ale, jak się dowiedziałem, obecnie, z uwagi na porę deszczową, przyjechawszy na miejsce, mógłbym zobaczyć tylko 3 z nich. Nie znalazłszy zatem powodu, by planować dłuższy pobyt w Pakse, niż odliczany w godzinach, kładę się. Jutro ok. 7-mej rano powinniśmy dojechać do Pakse.

Kocham Cię,

Tata.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.