19 lipca, 2009 – niedziela.

Dzień dobry Maksiku :),

Przyznaję się, nie poszedłem spać, jak nakazywałby choćby rozsądek. „Jutro się wyśpię”, dziś, teraz tak szkoda jest czasu na spanie, kiedy Coś podpowiada, że „tam” jeszcze tyle jest do poznania i zobaczenia. Faktycznie, warto było posłuchać „Cosia”… Dochodziła druga w nocy. Wybrałem się na kolejny spacer. Za róg, drugi, trzeci. Dwa pytania rzucone w kierunku mijanych przechodniów i jest! Idę. Jeszcze nie wiem, co zobaczę, ale wiem w którym kierunku. Ostatni zakręt. Wow… Zwyczajność nad ranem… „Co tym razem?”, zapytasz. Nic szczególnego. I to właśnie uwielbiam. Normalność. Oczom moim ukazała się ulica zastawiona gęściutko straganami, parasolami. To zdecydowanie targ, rynek warzywno – owocowy. Osoby, które tu spotykałem, z pewnością „nie bawią się” życiem, ani w życie. Są wyrobnikami swojego losu, jego prawdziwości. Co noc zapewne rozkładają kosze z 7mioma rodzajami papryk, z pietruszką, cebulą, szczawiem, ananasami, jajkami i mnóstwem innych dóbr ziemi, które uprawiają, a których przyznaję – nie potrafię nazwać. W tych osobach dostrzec można pracę. Konsekwencję i nieugiętość. Zdecydowanie prawdziwość. Nie ma tu ściemy, ksenonów, grzanych zydli, garniturów od Hugo, podkładów na twarz od YSL, czy innych pikseli z obrazków, które znamy na co dzień z korporacyjnych choćby rzeczywistości. Na twarzach tych osób widnieje troska, ale i dobro, karmione codziennością. Tak, ujęło mnie to miejsce. Przysiadłem na kwadrans na krawężniku. By posłuchać, spróbować dostrzec. Ryby tańczące jeszcze w koszach, poczuć zapach ziół segregowanych starannie i gęsto siekanych na straganie obok, wsłuchać się w muzykę skrzypienia obładowanego towarem tuk-tuk’a. Niesamowite miejsce, bardzo energetyczne. Przez chwilę żałowałem, że nie wziąłem aparatu. Może jeszcze wrócę tam, by pokazać Ci to, co podpowiada wyobraźnia. Nie wiedziałem dokąd dojdę, a falang z aparatem w ręku o 3ciej nad ranem w miejscach, gdzie zwyczajowo białasów nie ma, musiałby wyglądać co najmniej dziwnie. Zresztą i tak byłem tam jedynym białym, co malowało na twarzach tamtejszych osób przeróżne reakcje. Jednak zawsze na mój uśmiech odpowiadał ich uśmiech :). Dobrze wiedzieć, że są jeszcze takie miejsca. Jeszcze lepiej, że można mieć szansę na ich poznawanie, do czego i Ciebie namawiam :). Dochodzi piąta, pora spać… 😉 ?

Spokojnej nocy.

Kocham Cię,

Tata.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.