22 sierpnia, 2009 – sobota.

Maksiku, Synku mój Kochany,

Jestem już w samolocie, który leci do Helsinek. Kończy się jedna z moich największych dotychczasowych podróży. Poza tą do Zjednoczonych Emiratów Arabskich czy Meksyku, ta była zdecydowanie NAJ pod bardzo wieloma względami. Podróżowanie po części Azji było nie tylko przemieszczaniem się po dżungli, miasteczkach czy wsiach, było nie tylko realizowaniem moich marzeń, ale też i niesamowitym odkrywaniem TEGOCOZAROGIEM®. Każdego dnia okazywało się, że poznawanie nowego nie musiało być tylko i wyłącznie rozmową z drugim człowiekiem (turystą czy autochtonem), ale przede wszystkim rozmową i przebywaniem z samym sobą. Nigdy nie czułem się samotny podczas mojej podróży. I chociaż odbywałem ją bez Ciebie, to była to tylko nieobecność fizyczna. A może tak właśnie jest najpełniej, kiedy podróżując do wnętrza siebie, podróżuje się bez towarzystwa? Ja wierzę, że tak. Łatwiej usłyszeć TO, co szepce do własnej świadomości cichym głosem samego siebie. To mistyczne odczucie, do którego przeżycia będę podczas Twojego życia zachęcał i Ciebie :-). Bo i o to chodzi w życiu: być jak najczęściej, jeśli nie zawsze, blisko siebie. Jako rodzic, daliśmy Ci z mamą to, co w nas najlepsze: nasze geny. Reszta będzie dopełnieniem Twojego życia. Będę kibicował Twojemu podróżowaniu, nie tylko przez świat, ale i przez życie, Maksiku, próbując Cię prowadzić, mądrze pomagać.  Bardzo Cię kocham i już od kilku lat bardzo ciekaw jestem ciekaw, jak ta miłość będzie zmieniać się. Czy będzie miała szansę dojrzewać razem z Tobą? Ile i jakich pytań będzie zadawała Tobie? Nam, jako Twoim rodzicom? Ile z dobroci ludzi, których będziesz spotykał na swoich drogach, trafi do Ciebie? Wreszcie ile sam będziesz mógł oddać światu? Dziś bardzo dziękuję Ci, że mogę być Twoim tatą. Żałuję bardzo, że niestety nie takim tatą, jakim był mój tatuś, a Twój dziadek, dla mnie. Tym niemniej dziękuję Ci Maksiku, że dzięki Tobie mogę doświadczać tak mistycznych doznań, jakie przynosi bycie rodzicem. Mimo tego, że tak mocno niedoskonałym, jednak rodzicem. Dziękuję Ci i przesyłam Ci wiele, wiele siły oraz ciepłe życzenia możliwości doświadczania miłości na co dzień.

Ostatnie trzy dni to czas spędzony w Bangkoku. Po pobycie na wyspie, chciałem jeszcze dopełnić tę podróż o to, co przynosi przebywanie w tej ponad 6-cio milionowej aglomeracji. Bangkok zdecydowanie najbardziej polecam zwiedzać taksówką. Oczywiście z zawsze włączonym taksometrem. Nie jest to praktyka powszechna – szczególnie wieczorem. Wówczas pozostają negocjacje na umówienie się z kierowcą co do określonej ceny za przejazd.

Wizyta na nocnych targach zawsze pobudza wiele zmysłów. Nie tylko wzrokowych, bo mnóstwo tu przedmiotów, których nigdy nie spodziewałbym się nawet na nocnym targu, ale i innych. Choćby zapachowych – to dzięki przeogromnej ilości stoisk z lokalną kuchnią. Mieszanina przypraw kuchni tajskiej potrafi przyprawić o zawrót głowy ;-). Dzięki tym kilku dniom w Bangkoku mogłem zobaczyć miasto biedne, graniczące z ubóstwem, ale i to tętniące życiem – w garniturach, pomiędzy jednym spotkaniem a drugim. Ta część, jeśli wychodzi z biurowców, to przenosi się m.in. do centrów handlowych i mieszczących się tam restauracji. W zależności od ich klasy, można w nich spotkać biznesmenów, ale też i młodzież, która właśnie skończyła zajęcia w szkole. Wszyscy przesiadują w znakomicie urządzonych lokalach, dyskutując o pracy lub – w przypadku młodzieży – grając na PSP, przeglądając zdjęcia na Iphone’ach, czy wreszcie żartując w gronie rówieśników. Ot, życie, po prostu ;-), bardzo zbliżone, żeby nie powiedzieć, iż niemalże identyczne z tym, które zaobserwować można w Warszawie.

Pobyt w Bangkoku to także czas, który spędziłem na wizytach u krawców. Tutejsze zakłady oferują nieograniczone właściwie ilości najprzeróżniejszych, bardzo dobrych jakościowo tkanin, o przeróżnych fakturach czy kolorach. Nie, nie zamówiłem kolejnego europejskiego garnituru czy koszuli. Wybór padł na azjatycką białą koszulę oraz o ton ciemniejszą, ale wciąż korespondującą z nią marynarkę. Ciekaw jestem Twojego zdania ;-).

Był też i czas na odwiedziny jednego ze sklepów jubilerskich. GEMS Gallery International Producer to prywatna firma wraz z siecią oddziałów rozmieszczonych w całym kraju (zdaje się, że to 4 lokalizacje). Podobno – z uwagi na kończące się zasoby kruszca – najwartościowsze w Tajlandii są szafiry oraz rubiny. Sam jestem tego ciekaw, o czym przekonam się zapewne po powrocie do Warszawy ;-). Procedura odzyskania podatku VAT, opisana zgodnie z ISO 9000 na odwrocie dokumentów wystawionych przez sklep, kontrolowany zresztą przez rząd, zadziałała bezbłędnie. Dzięki temu wartość zakupionych kosztowności została pomniejszona jeszcze na lotnisku o 7% podatek VAT 😉 wypłacony w gotówce!

Próbując podsumować pobyt w Bangkoku napiszę tylko tyle, że na pewno chciałbym, abyś i Ty przyleciał tu kiedyś. Ja już mam swoje postanowienia, teraz pozostaje je tylko zrealizować ;-). Napiszę też to, że czuję duży żal z uwagi na konieczność powrotu ;-).To oczywiście żart – koniec tej podróży przynosi już mnóstwo myśli o kolejnej… Pytanie tylko: „Dokąd?” Dziś wydaje mi się, że Europa jeszcze długo nie. Jeszcze też i nie mój czas na Afrykę. Stany już też nie. Myślę, że czeka na mnie Ameryka Południowa. A jeśli nie, to z zdecydowanie Rosja i Himalaje z tamtejszą Mongolią, bo raczej nie Indiami. Póki co powiem Ci, że ta wycieczka była też niesamowitą podróżą kulinarną! Pomimo oferty Warszawy, proponującej kuchnie świata, będę tęsknił za tym, co odczuwało moje podniebienie podczas posiłków w różnych miejscach w Azji ;-).

Maksiku, czekam na spotkanie z Tobą już w poniedziałek, kiedy to powinieneś wrócić z Elbląga.

Bardzo Cię kocham,

Tata.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.